CENTRUM RELACJI KATOLICKO-ŻYDOWSKICH IM. ABRAHAMA J. HESCHELA KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI JANA PAWŁA II

kategorie: [ Komentarze biblijne ]

Psalm na dziś: terapia duszy - szept pośrodku huraganu

fot. Mirek Krajewski / Family News Service
fot. Mirek Krajewski / Family News Service
[otwórz w pełnym rozmiarze]

Psalm 131 to mapa drogowa do wolności. Wolności, która rodzi się nie z rozdmuchania ego, ale z jego uspokojenia. To ścieżka od pychy serca do pokoju dziecka - podkreśla o. Piotr Kwiatek, kapucyn, doktor psychologii, inicjator psalmoterapii w komentarzu Centrum Heschela KUL do śpiewanego we wtorek 4 listopada Psalmu 131.

O. Kwiatek przypomina, że „żyjemy w kulturze wiecznego nienasycenia”. Poza tym „codziennie karmimy się obrazami sukcesu, które podsuwa nam algorytm i czujemy ten subtelny, nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej – lęk, że zostajemy w tyle, lub że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, produktywni, szczęśliwi”.

Pieśń zaufania

Tymczasem psalm 131 to „najkrótszy hymn zaufania w Psałterzu, a jednocześnie jedna z najbardziej radykalnych recept na współczesne niepokoje”, jak pisze kapucyn. Ten psalm autorstwa Dawida „nie jest traktatem o zdobywaniu świata, lecz manifestem o jego odpuszczaniu. To nie jest tekst o rezygnacji, ale o dojrzałości. O cichym buncie przeciwko tyranii własnego ego i o pokoju, który przychodzi, gdy przestajesz cokolwiek komukolwiek udowadniać”.

Serce, które odpuszcza

Już na początku psalmu czytamy: „Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe”. Słynny XIX-wieczny rabin Samson Raphael Hirsch zwrócił uwagę na to, że w oryginale znajdują się tam słowa: „moje serce nie uniosło się wysoko”. „Hirsch porównuje takie serce do balonu – można je pompować pychą tak długo, aż pęknie pod własnym ciśnieniem, albo pozwolić mu opaść, wrócić do swojego naturalnego, ludzkiego rozmiaru” - komentuje o. Piotr Kwiatek. Psalmista przestrzega również przed „wyniosłymi oczami”, będącymi w starożytności „symbolem arogancji, wyzwania rzuconego niebu i ludziom”. Dziś także wielu zachowuje się wyniośle.

Słowa psalmu - „Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły” - są zdaniem o. Kwiatka aktem wyzwolenia. „To moment, w którym człowiek świadomie odpuszcza sobie potrzebę bycia ekspertem od wszystkiego, kontrolowania każdej sytuacji, rozumienia każdej tajemnicy wszechświata. To zgoda na własną ludzką miarę”. Do tego nawiązywał również Pan Jezus, gdy mówił, że jest „cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29).

Bliskość, która leczy

Szczególnie wymowne są kolejne słowa psalmisty: „Lecz uspokoiłem i uciszyłem duszę moją jak niemowlę u swej matki. Jak niemowlę, tak we mnie jest moja dusza”. Użyte tu słowo może oznaczać niemowlę, które ssie pierś, ale też dziecko, które właśnie zostało od piersi odstawione. „W pierwszej interpretacji, którą rozwija jeden z midraszy, chodzi o całkowitą bezbronność i zależność - pisze komentator psalmu dla Centrum Heschela KUL. - Ale to drugie znaczenie jest chyba jeszcze głębsze. Dziecko, które już nie szuka pokarmu, ale przytula się do matki tylko dla bliskości”.

„Właśnie w tej ciszy, w tym przytuleniu, dokonuje się coś, co śmiało można nazwać terapią duszy. Współczesna psychoterapia uczy, że tym, co leczy najgłębiej, nie są techniki, ale relacja. Poczucie bycia widzianym, słyszanym i przyjętym bezwarunkowo” - wskazuje o. Kwiatek. 

Autor psalmu 131 pokazuje Boga jako matkę. „Kogoś, kto tuli nie dlatego, że musi, ale dlatego, że kocha. I w tej miłości jest miejsce na uzdrowienie starych ranę” - komentuje autor „Psalmoterapii”.

Nadzieja, która działa

Na zakończenie psalmu Dawid przechodzi od cichego „ja” do wspólnotowego „my”. „Prawdziwe spotkanie z Bogiem zawsze rozlewa się na innych. Jak zauważył już w XII wieku wielki komentator Abraham ibn Ezra, duchowość zamknięta w czterech ścianach własnego serca jest tylko połową prawdy. Jak można milczeć, gdy znalazło się drogę wyjścia z labiryntu lęku?” - zaznacza kapucyn.

„Viktor Frankl, psychiatra, który przeżył Auschwitz, napisał kiedyś zdanie, które wryło mi się w pamięć: człowiek jest w stanie znieść niemal każde ‘jak’, jeśli tylko ma swoje ‘po co’. Kiedy czytam jego wspomnienia, czuję, jak rezonują z psalmem Dawida. Tym ‘po co’ dla króla-poety nie była abstrakcyjna idea czy filozoficzny koncept. To była żywa, oddychająca obecność. Bóg, który trzyma go jak matka” - czytamy w komentarzu do psalmu 131.

„Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” Mt 18, 3) - mówił Chrystus. Jak podkreśla o. Piotr Kwiatek, w tych słowach „nie chodzi o zdziecinnienie, tylko o dojrzałość, która przeszła przez pychę, rozczarowania i upadki”. „Jak dziecko, które podczas burzy bez wahania wspina się ojcu na kolana. Nie dlatego, że jest nierozsądne, ale dlatego, że instynktownie wie, gdzie jest bezpiecznie. I może o to właśnie chodzi w tej nadziei, która ‘nie zawodzi’. Że nie opiera się na naszych planach i siłach. Opiera się na relacji. Na tym niewytłumaczalnym zaufaniu, że w środku chaosu jest punkt spokoju. Że nasze małe, kruche istnienie spoczywa w dłoniach, które są większe niż wszystkie nasze lęki. Dawid odkrył to dla siebie, ale nie mógł zatrzymać tego odkrycia w sobie. Bo prawdziwa nadzieja jest zaraźliwa. Przeskakuje z serca do serca jak iskra” - komentuje kapucyn.

Psalm jak oaza

„W świecie obsesyjnie skupionym na ‘więcej, szybciej, wyżej’, ten krótki tekst jest jak oaza. Nie proponuje ucieczki od życia, ale zaprasza do wejścia w jego najgłębszy nurt. Tam, gdzie nie musimy już niczego udowadniać. Gdzie jesteśmy kochani za to, kim jesteśmy, a nie za to, co osiągamy. Jezus nazwał tę postawę ‘ubóstwem w duchu’, obiecując, że do takich ludzi należy królestwo niebieskie. Może właśnie dziś jest dobry dzień, by przestać się tak kurczowo wspinać i wreszcie pozwolić się nieść?” - podsumowuje komentator psalmu 131 dla Centrum Heschela KUL.

Piotr Kwiatek OFMCap – doktor psychologii, kapłan i zakonnik Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Ukończył trzyletni program terapii Gestalt w Filadelfii (USA). Ponadto odbył szkolenie w Instytucie Alberta Ellisa z Racjonalno-Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT) w Nowym Jorku. Prowadzi zajęcia z interwencji pozytywnych na Uniwersytecie SWPS – studia rekomendowane przez założyciela nurtu psychologii pozytywnej, prof. Martina E.P. Seligmana. Jest autorem książek z serii psychologia pozytywna i wiara oraz „Psalmoterapia” i „Zeszyt ćwiczeń do psalmów”. Twórca darmowej aplikacji „Dobroteka 2.0” wzmacniającej dobrostan, więcej: www.piotrkwiatek.com 

Centrum Heschela KUL

Publikujemy pełny tekst komentarza

Egzystencjalny komentarz do psalmu 

z liturgii dnia na wtorek 04.XI.2025 (Psalm 131)

O. Piotr Kwiatek OFMCap

Terapia duszy

Żyjemy w kulturze wiecznego nienasycenia. W świecie, który krzyczy: „osiągaj!”, „zdobywaj!”, „bądź kimś!”. Codziennie karmimy się obrazami sukcesu, które podsuwa nam algorytm i czujemy ten subtelny, nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej – lęk, że zostajemy w tyle, lub że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, produktywni, szczęśliwi. A potem, pośród całego tego zgiełku, trafiasz na Psalm 131. Trzy krótkie wersety. Szept pośrodku huraganu.

To najkrótszy hymn zaufania w Psałterzu, a jednocześnie jedna z najbardziej radykalnych recept na współczesne niepokoje. Jego autorem jest Dawid – król, wojownik, człowiek gigantycznych ambicji i równie spektakularnych upadków. Ktoś, kto doskonale znał smak zarówno zwycięstwa, jak i upokorzenia. A jednak to, co nam zostawia, nie jest traktatem o zdobywaniu świata, lecz manifestem o jego odpuszczaniu. To nie jest tekst o rezygnacji, ale o dojrzałości. O cichym buncie przeciwko tyranii własnego ego i o pokoju, który przychodzi, gdy przestajesz cokolwiek komukolwiek udowadniać.

1. Serce, które odpuszcza

„Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe” – zaczyna Dawid. To brzmi jak spowiedź kogoś, kto przeszedł długą i wyboistą drogę. Wielki XIX-wieczny rabin Samson Raphael Hirsch zwrócił uwagę na coś pięknego w hebrajskim oryginale. Słowa lo-gabah libbi (לֹא-גָבַהּ לִבִּי) znaczą dosłownie: „moje serce nie uniosło się wysoko”. Hirsch porównuje takie serce do balonu – można je pompować pychą tak długo, aż pęknie pod własnym ciśnieniem, albo pozwolić mu opaść, wrócić do swojego naturalnego, ludzkiego rozmiaru.

Znamy to uczucie rozdętego serca, prawda? Ten moment, gdy sukces uderza do głowy, gdy porównanie z kimś wypada na naszą korzyść. To bywa subtelne, niemal niezauważalne jedno spojrzenie, jedna myśl: „jestem ponad”. A tu Dawid – król namaszczony przez proroka, pogromca Goliata mówi o sercu, które nie dało się unieść. Tradycja rabiniczna podkreśla, że jego serce pozostało spokojne i wtedy, gdy jako chłopak został wybrany na władcę, i wtedy, gdy jako bohater wracał z pola bitwy.

„Wyniosłe oczy” były w starożytności symbolem arogancji, wyzwania rzuconego niebu i ludziom. Dziś to spojrzenie znamy aż za dobrze, gdy przewracamy oczami na czyjąś nieporadność, gdy patrzymy z góry, oceniamy. A co, gdyby spojrzeć inaczej? Prosto, na wysokości serca drugiego człowieka?

„Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły”. To zdanie, przyznam, długo wydawało mi się pochwałą przeciętności. Dziś widzę w nim coś zupełnie innego: akt wyzwolenia. To moment, w którym człowiek świadomie odpuszcza sobie potrzebę bycia ekspertem od wszystkiego, kontrolowania każdej sytuacji, rozumienia każdej tajemnicy wszechświata. To zgoda na własną ludzką miarę. Jezus powie później: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29). Używa tego samego języka – języka serca. Bo gdy serce i oczy odnajdują swój właściwy punkt odniesienia, nie trzeba już nikogo umniejszać, by samemu poczuć się wielkim. Można wreszcie po prostu… być.

2. Bliskość, która leczy

Obraz, który następuje potem, to jedna z najczulszych metafor w całej Biblii. „Lecz uspokoiłem i uciszyłem duszę moją jak niemowlę u swej matki. Jak niemowlę, tak we mnie jest moja dusza”. Rabini zwracają uwagę, że hebrajskie wyrażenie gamul alé immo (גָּמֻל עֲלֵי אִמּוֹ) jest niejednoznaczne. Może oznaczać niemowlę, które ssie pierś, ale też dziecko, które właśnie zostało od piersi odstawione.

W pierwszej interpretacji, którą rozwija jeden z midraszy, chodzi o całkowitą bezbronność i zależność. Dziecko nie wstydzi się nagości w ramionach matki; jest w pełni sobą, bez masek. Tak Dawid mówi: „Boże, nie wstydzę się przed Tobą mojej małości. Nie wstydzę się prosić o pomoc, uczyć się od innych, przyznawać, że nie wiem”. Ale to drugie znaczenie jest chyba jeszcze głębsze. Dziecko, które już nie szuka pokarmu, ale przytula się do matki tylko dla bliskości. Dla ciepła, zapachu, bicia jej serca. Nie chodzi już o to, co może „dostać”, ale o samą obecność. Talmud Babiloński widzi w tym istotę dojrzałej miłości, czyli więzi, która nie jest transakcją, ale czystym byciem razem.

Właśnie w tej ciszy, w tym przytuleniu, dokonuje się coś, co śmiało można nazwać terapią duszy. Współczesna psychoterapia uczy, że tym, co leczy najgłębiej, nie są techniki, ale relacja. Poczucie bycia widzianym, słyszanym i przyjętym bezwarunkowo. Bezpieczna więź, w której możemy zdjąć zbroję. Psalmista opisuje dokładnie to doświadczenie. Uciszenie duszy nie jest efektem techniki medytacyjnej, ale owocem relacji. Kiedy dusza odpoczywa „przy Bogu” jak dziecko przy matce, milkną wewnętrzne hałasy: ambicje, lęki, porównania. Nie trzeba już walczyć. Wystarczy być.

Dla wielu z nas, niosących rany z dzieciństwa np. brak miłości, emocjonalne zaniedbanie itd., Bóg często jawi się jako surowy sędzia albo wymagający ojciec. A tu psalmista pokazuje Go jako matkę. Kogoś, kto tuli nie dlatego, że musi, ale dlatego, że kocha. I w tej miłości jest miejsce na uzdrowienie starych ran. Coś, co Dawid wiedział intuicyjnie, my dziś potwierdzamy w laboratoriach. Badania neurobiologiczne, choćby te prowadzone przez Richarda Davidsona, pokazują, że praktyka uważnej ciszy dosłownie „przeprogramowuje” mózg: wycisza odpowiedzialne za lęk ciało migdałowate i wzmacnia korę przedczołową, która pomaga nam w samoregulacji. Spokój duszy to nie luksus. To warunek przetrwania.

3. Nadzieja, która działa

Psalm kończy się zaskakującym zwrotem. Po tej intymnej, osobistej modlitwie Dawid nagle woła: „Izraelu, złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki!”. Przechodzi od cichego „ja” do wspólnotowego „my”. Jakby chciał powiedzieć: to, co odkryłem w samotności, nie może zostać tylko dla mnie. Prawdziwe spotkanie z Bogiem zawsze rozlewa się na innych. Jak zauważył już w XII wieku wielki komentator Abraham ibn Ezra, duchowość zamknięta w czterech ścianach własnego serca jest tylko połową prawdy. Jak można milczeć, gdy znalazło się drogę wyjścia z labiryntu lęku?

Ale co to właściwie znaczy „mieć nadzieję”? Hebrajskie słowo yachel (יָחֵל) pochodzi od rdzenia, który oznacza czekać z napięciem, w gotowości. Wyobraź sobie myśliwego w bezruchu, ze wzrokiem utkwionym w jeden punkt. Każdy mięsień napięty. To nie jest bierne czekanie na przystanku. To dynamiczne, naładowane energią oczekiwanie.

Viktor Frankl, psychiatra, który przeżył Auschwitz, napisał kiedyś zdanie, które wryło mi się w pamięć: człowiek jest w stanie znieść niemal każde „jak”, jeśli tylko ma swoje „po co”. Kiedy czytam jego wspomnienia, czuję, jak rezonują z psalmem Dawida. Tym „po co” dla króla-poety nie była abstrakcyjna idea czy filozoficzny koncept. To była żywa, oddychająca obecność. Bóg, który trzyma go jak matka.

Jezus później powie coś, co brzmi jak echo tego psalmu: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”. Tak łatwo spłycić te słowa do naiwności. Ale tu nie chodzi o zdziecinnienie, tylko o dojrzałość, która przeszła przez pychę, rozczarowania i upadki, by na końcu, bez wstydu, przyznać: „Jestem mały i potrzebuję pomocy”. Święty Paweł ujął ten paradoks genialnie: „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”. To nie jest słabość, która się nad sobą użala. To słabość, która wie, gdzie szukać siły. Jak dziecko, które podczas burzy bez wahania wspina się ojcu na kolana. Nie dlatego, że jest nierozsądne, ale dlatego, że instynktownie wie, gdzie jest bezpiecznie. I może o to właśnie chodzi w tej nadziei, która „nie zawodzi”. Że nie opiera się na naszych planach i siłach. Opiera się na relacji. Na tym niewytłumaczalnym zaufaniu, że w środku chaosu jest punkt spokoju. Że nasze małe, kruche istnienie spoczywa w dłoniach, które są większe niż wszystkie nasze lęki. Dawid odkrył to dla siebie, ale nie mógł zatrzymać tego odkrycia w sobie. Bo prawdziwa nadzieja jest zaraźliwa. Przeskakuje z serca do serca jak iskra.

Pytania do osobistej refleksji:

  • Czy potrafię „uciszyć duszę”, gdy świat wymaga ode mnie ciągłej aktywności i udowadniania swojej wartości?

  • Kiedy ostatni raz pozwoliłem sobie na bycie „dzieckiem” – bezbronnym, ufnym, po prostu obecnym w ramionach Boga?

  • Na czym tak naprawdę opiera się moja nadzieja? Na tym, co mogę osiągnąć, czy na tym, że jestem kochany?

Praktyka na dziś:

Usiądź wygodnie w ciszy. Połóż dłoń na sercu. Weź kilka głębokich, spokojnych oddechów. Z każdym wydechem wyobrażaj sobie, że wypuszczasz z siebie napięcie, potrzebę kontroli, lęk przed oceną. Pozwól swojemu sercu „opaść” do jego naturalnego rozmiaru. Pozostań w tej ciszy przez 5-10 minut, odpoczywając w prostej obecności.

Podsumowanie

Psalm 131 to mapa drogowa do wolności. Wolności, która rodzi się nie z rozdmuchania ego, ale z jego uspokojenia. To ścieżka od pychy serca do pokoju dziecka. W świecie obsesyjnie skupionym na „więcej, szybciej, wyżej”, ten krótki tekst jest jak oaza. Nie proponuje ucieczki od życia, ale zaprasza do wejścia w jego najgłębszy nurt. Tam, gdzie nie musimy już niczego udowadniać. Gdzie jesteśmy kochani za to, kim jesteśmy, a nie za to, co osiągamy. Jezus nazwał tę postawę „ubóstwem w duchu”, obiecując, że do takich ludzi należy królestwo niebieskie. Może właśnie dziś jest dobry dzień, by przestać się tak kurczowo wspinać i wreszcie pozwolić się nieść?

Bibliografia:

  • Davidson, R. J., Kabat-Zinn, J., et al. (2003). Alterations in brain and immune function produced by mindfulness meditation. Psychosomatic Medicine, 65(4), 564-570.

  • Feuer, A. C. (1985). Tehillim: A New Translation with a Commentary Anthologized from Talmudic, Midrashic, and Rabbinic Sources. Mesorah Publications.

  • Frankl, V. E. (2006). Man's search for meaning. Beacon Press.

  • Hirsch, S. R. (1973). The Psalms (G. Hirschler, tłum.). Feldheim Publishers. (Oryg. 1882).

  • Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia). (2018). Wydawnictwo Pallottinum.

opublikowano: 4 listopada 2025