CENTRUM RELACJI KATOLICKO-ŻYDOWSKICH IM. ABRAHAMA J. HESCHELA KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI JANA PAWŁA II

kategorie: [ Komentarze biblijne ]

Psalm na dziś: spojrzenie na Boga, które przemienia

fot. s. Amata J. Nowaszewska CSFN / Family News Service
fot. s. Amata J. Nowaszewska CSFN / Family News Service
[otwórz w pełnym rozmiarze]

Psalm 34 jest szczególnie dla tych, którym się wydaje, że nikt ich nie słyszy. Pokazuje, że droga do uzdrowienia zaczyna się nie od sukcesu, ale od szczerości wobec własnej biedy. Błogosławieństwo jest decyzją, nie emocją - podkreśla o. Piotr Kwiatek, kapucyn, doktor psychologii, inicjator psalmoterapii w komentarzu Centrum Heschela KUL do psalmu 34 śpiewanego we wtorek 16 grudnia.

Jak podkreśla o. Kwiatek, psalm 34 „rodzi się z doświadczenia człowieka, który stracił wszystko i właśnie wtedy odkrył Tego, który jest wszystkim”. Paradoksalnie, „z miejsca największego wstydu i upokorzenia może popłynąć najbardziej szczera i ufna modlitwa chwały”. Faktem jest, że „Bóg nie szuka bohaterów. Szuka tych, którzy mają odwagę przyznać, że są biedakami”.

Chwała jako tlen

Psalmista pisze: „Będę błogosławił Pana po wieczne czasy (w każdym czasie), Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą to pokorni i niech się weselą” (Ps 34, 2-3). O. Piotr Kwiatek komentuje, że „to nie jest ‘pozytywne myślenie’, które każe nam uśmiechać się do raka czy bankructwa”. 

„Współczesne badania wskazują, że świadome praktykowanie wdzięczności to nie tylko religijny rytuał, ale potężne narzędzie wzmacniające dobrostan. Regularne ‘liczenie błogosławieństw’ zmienia architekturę naszego mózgu, obniża poziom kortyzolu i co kluczowe, buduje odporność psychiczną na wstrząsy” - czytamy w komentarzu dla Centrum Heschela KUL. 

„Kiedy chwalisz Boga w trakcie kryzysu, dosłownie ‘hakujesz’ swój mózg. Nie zaprzeczasz rzeczywistości (zagrożenie jest realne), ale zmieniasz punkt skupienia. To jak otwarcie okna w dusznym, zadymionym pokoju - dodaje zakonnik. - W tradycji rabinicznej podkreślano, że chwalić Boga w ucisku to wejść w przestrzeń, w której wolność zaczyna wyprzedzać fakty. Kto błogosławi w ucisku, ten już jest wolny”.

Komentując fragment - „Niech słyszą to pokorni i niech się weselą” - o. Piotr Kwiatek podkreśla, że „w Biblii ‘pokorni’ (anawim) to ci, którzy znają smak ziemi, biedni Pana, ludzie przytłoczeni życiem, którzy nie mają ‘pleców’”. „Nasze stany emocjonalne rezonują z innymi - dodaje. - Chwała to nie religijny lukier na gorzkim cieście życia. To decyzja, by oddychać, nawet gdy świat próbuje cię udusić”.

Epoka luster

W dzisiejszych czasach ludzie często zamieszczają w internecie swoje upiększone zdjęcia. Tymczasem psalmista pisze dalej: „Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem" (Ps 34, 6). „Ten werset to jedna z najpotężniejszych metafor uzdrowienia w całej Biblii”, która „mówi: zmień kierunek patrzenia. Brzmi zbyt prosto? Może, ale psychologia zna ten mechanizm doskonale”. Jak informuje autor psalmoterapii, „badania nad uwagą pokazują, że to, na czym się skupiamy, dosłownie kształtuje nasz mózg”. Poza tym „ruminacja - obsesyjne wpatrywanie się we własne błędy i porażki - jest jednym z najsilniejszych predyktorów depresji. Odwrócenie uwagi od siebie ku czemuś większemu to nie ucieczka. To strategia przetrwania”. 

Komentator psalmu 34 dla Centrum Heschela KUL wyjaśnia, że „w kulturze starożytnego Bliskiego Wschodu twarz była wszystkim. Stracić twarz znaczyło stracić siebie. Honor i wstyd pisały się na obliczu jak na tablicy”. Dodaje: „W tradycji żydowskiej istnieje piękna intuicja dotycząca wstydu. Rabin Nachman z Bracławia komentował: ‘Wstyd to ciemność duszy, ale gdy zwracasz twarz ku Światłu, ciemność nie może na niej pozostać’ (Likutey Moharan I, 4). Oblicze, które patrzy na Boga, przejmuje Jego blask. To nie magia – to podstawowy mechanizm psychologiczny: internalizujemy to, w co się wpatrujemy. Dlatego wybór obiektu naszego skupienia jest aktem o konsekwencjach egzystencjalnych”.

Bliskość Boga w samym środku rozbicia

„Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu… Pan odkupi dusze sług swoich, nie zazna kary, kto się do Niego ucieka" (Ps 34, 19.23) - czytamy dalej w psalmie. „Hebrajskie niszbrej-lew oznacza serce pęknięte jak naczynie, które upadło na kamień. Człowiek z takim sercem nie może udawać, że wszystko jest w porządku. I właśnie w tym miejscu psalm odkrywa najgłębszą prawdę o Bogu: On nie odsuwa się od słabości. Przeciwnie, przychodzi tam, gdzie człowiek jest najbardziej bezbronny” - wskazuje o. Piotr Kwiatek. „Gdy serce jest ‘całe’, w sensie zamknięte, samowystarczalne, pewne siebie to nie ma w nim miejsca na nic więcej. Jest pełne siebie, ale gdy pęka, powstają szczeliny. I właśnie przez nie wchodzi światło - dodaje. - Bóg, nie przychodzi, gdy już się pozbieramy, przychodzi, gdy jesteśmy w kawałkach”. 

„Myślimy zazwyczaj tak: najpierw się ogarnę, potem przyjdę do Boga. Najpierw przestanę grzeszyć, potem się wyspowiadam. Najpierw stanę na nogi, potem poproszę o pomoc. Psalm mówi dokładnie odwrotnie. Bóg nie przychodzi do tych, którzy już się pozbierali. Przychodzi do tych, którzy leżą. Łaska nie jest nagrodą za wysiłek. Jest darem dla bezsilnych” - zaznacza kapucyn.

Spojrzenie na Boga jest źródłem przemiany nie tylko oblicza 

„Skruszone serce nie jest przeszkodą dla łaski, jest jej warunkiem. Psychologia współczesna potwierdza to, co psalmista śpiewał trzy tysiące lat temu: wdzięczność uzdrawia, obecność leczy, a bycie wysłuchanym przywraca godność” - wskazuje o. Kwiatek. „Jezus, znający ten psalm, wpisał jego przesłanie w samo serce Ewangelii: ‘Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie’ (Mt 5, 3). Nie błogosławieni silni, ludzie sukcesu, niezależni, ale ci, którzy wiedzą, że sami sobie nie wystarczą. Psalm 34 jest zaproszeniem: nie czekaj, aż wszystko naprawisz. Przyjdź taki, jaki jesteś. Biedak, który woła - zostaje usłyszany” - podsumowuje autor psalmoterapii.

Piotr Kwiatek OFMCap – doktor psychologii, kapłan i zakonnik Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Ukończył trzyletni program terapii Gestalt w Filadelfii (USA). Ponadto odbył szkolenie w Instytucie Alberta Ellisa z Racjonalno-Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT) w Nowym Jorku. Prowadzi zajęcia z interwencji pozytywnych na Uniwersytecie SWPS – studia rekomendowane przez założyciela nurtu psychologii pozytywnej, prof. Martina E.P. Seligmana. Jest autorem książek z serii psychologia pozytywna i wiara oraz „Psalmoterapia” i „Zeszyt ćwiczeń do psalmów”. Twórca darmowej aplikacji „Dobroteka 2.0” wzmacniającej dobrostan, więcej: www.piotrkwiatek.com

Centrum Heschela KUL

Publikujemy pełny tekst komentarza:

Egzystencjalny komentarz do psalmu 34

z liturgii dnia na wtorek

16.XII.2025

O. Piotr Kwiatek OFMCap
„Biedak zawołał, a Pan go wysłuchał”

Psalm 34 rodzi się z doświadczenia człowieka, który stracił wszystko i właśnie wtedy odkrył Tego, który jest wszystkim. Dawid pisze go jako uciekinier, człowiek upokorzony, który przed Abimelekiem udawał szaleńca, by ocalić życie. Paradoks: z miejsca największego wstydu i upokorzenia może popłynąć najbardziej szczera i ufna modlitwa chwały. To psalm dla każdego, kto kiedykolwiek czuł się zepchnięty na margines życia, przegrany, zbyt słaby. Mówi wprost: Bóg nie szuka bohaterów. Szuka tych, którzy mają odwagę przyznać, że są biedakami.

1. Chwała jako tlen

Wyobraź sobie ten moment. To nie jest sielanka z romantycznego wyjazdu na wakacje. Dawid, przyszły król, jest ścigany jak zwierzę. Aby przeżyć na dworze wrogiego króla, udaje obłąkanego – ślini się na brodę, drapie w bramy. Jest przerażony. Jego układ nerwowy krzyczy „uciekaj albo walcz”. I właśnie w tym brudzie, w tej skrajnej desperacji, pisze słowa, które brzmią jak szaleństwo:

„Będę błogosławił Pana po wieczne czasy (w każdym czasie), Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą to pokorni i niech się weselą” (Ps 34, 2-3).

To nie jest „pozytywne myślenie", które każe nam uśmiechać się do raka czy bankructwa. Dawid nie mówi o emocjach, ale o decyzji i postawie. Zamiast hiperwentylować się strachem, bierze głęboki wdech chwały. To fascynujące, jak teologia spotyka się tu z twardą nauką. Współczesne badania wskazują, że świadome praktykowanie wdzięczności to nie tylko religijny rytuał, ale potężne narzędzie wzmacniające dobrostan. Regularne „liczenie błogosławieństw" zmienia architekturę naszego mózgu, obniża poziom kortyzolu i co kluczowe, buduje odporność psychiczną na wstrząsy (Emmons i McCullough, 2003).

Kiedy chwalisz Boga w trakcie kryzysu, dosłownie „hakujesz" swój mózg. Nie zaprzeczasz rzeczywistości (zagrożenie jest realne), ale zmieniasz punkt skupienia. To jak otwarcie okna w dusznym, zadymionym pokoju. Problemy nie znikają magicznie, ale nagle masz czym oddychać. Zyskujesz dystans, który pozwala działać racjonalnie, a nie reaktywnie. W tradycji rabinicznej podkreślano, że chwalić Boga w ucisku to wejść w przestrzeń, w której wolność zaczyna wyprzedzać fakty. Kto błogosławi w ucisku, ten już jest wolny.

Zwróćcie uwagę na drugą część wersetu. To nie jest monolog introwertyka. „Niech słyszą to pokorni i niech się weselą”. W Biblii „pokorni” (anawim) to ci, którzy znają smak ziemi, biedni Pana, ludzie przytłoczeni życiem, którzy nie mają „pleców". Nasze stany emocjonalne rezonują z innymi. Kiedy w grupie wsparcia, na terapii grupowej czy we wspólnocie kościelnej jedna osoba wstaje i mówi: „Jest ciężko, ledwo żyję, ale Bóg jest wierny”, dzieje się coś niesamowitego. Inni podnoszą głowy. To działa jak tlen w systemie naczyń połączonych. Twoja chwała może być respiratorem dla kogoś, kto obok ciebie właśnie traci nadzieję. Matka, która mimo zmęczenia błogosławi Boga; pacjent onkologiczny, który dziękuje za kolejny wschód słońca – oni nie tylko ratują siebie. Oni dają „dowód życia” całej wspólnocie. Pokorni to słyszą i zaczynają się weselić, bo widzą, że noc nie jest końcem historii.

Chwała to nie religijny lukier na gorzkim cieście życia. To decyzja, by oddychać, nawet gdy świat próbuje cię udusić.

2. Epoka luster

Instagram podsuwa nam wyretuszowane twarze. LinkedIn kariery bez potknięć. Facebook rodziny bez konfliktów. Nawet modlitwa bywa czasem konkursem: kto dłużej klęczy, kto głębiej wzdycha, czyja duchowość wygląda bardziej instagramowo. A potem wracamy do siebie. Stajemy przed prawdziwym lustrem i widzimy zmęczenie, porażki, niespełnione obietnice. Wstyd wchodzi cicho, ale zajmuje całe mieszkanie. I wtedy Dawid mówi coś przewrotnego: przestań się wpatrywać w siebie. Odwróć wzrok od lustra. Spójrz na Niego.

„Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem" (Ps 34, 6).

Ten werset to jedna z najpotężniejszych metafor uzdrowienia w całej Biblii. Nie mówi: „przeanalizuj swój wstyd". Nie mówi: „przepracuj traumę". Mówi: zmień kierunek patrzenia. Brzmi zbyt prosto? Może, ale psychologia zna ten mechanizm doskonale. Badania nad uwagą pokazują, że to, na czym się skupiamy, dosłownie kształtuje nasz mózg. Neuroplastyczność działa w obie strony - możemy rzeźbić w sobie lęk albo nadzieję, w zależności od tego, gdzie kierujemy wzrok. Ruminacja - obsesyjne wpatrywanie się we własne błędy i porażki - jest jednym z najsilniejszych predyktorów depresji. Odwrócenie uwagi od siebie ku czemuś większemu to nie ucieczka. To strategia przetrwania. Dawid proponuje terapię radykalną: zamiast analizować wstyd, zalej go światłem. Wybór obiektu uwagi jest więc aktem o konsekwencjach egzystencjalnych. To nie neutralna decyzja typu „na co dziś popatrzę". To wybór, kim się staję. Oblicze Mojżesza promieniało po spotkaniu z Bogiem na Synaju – tak mocno, że musiał je zasłaniać (Wj 34, 29-30). Fizyczny blask jako znak wewnętrznej przemiany. Metafora? Może, ale taka, która mówi prawdę: kto patrzy na Światło, sam zaczyna świecić.

W kulturze starożytnego Bliskiego Wschodu twarz była wszystkim. Stracić twarz znaczyło stracić siebie. Honor i wstyd pisały się na obliczu jak na tablicy. A Dawid mówi: jest sposób, żeby twarz odzyskała blask. Nie przez udawanie czy ukrywanie. Przez zwrócenie się ku Źródłu światła. W tradycji żydowskiej istnieje piękna intuicja dotycząca wstydu. Rabin Nachman z Bracławia komentował: „Wstyd to ciemność duszy, ale gdy zwracasz twarz ku Światłu, ciemność nie może na niej pozostać" (Likutey Moharan I, 4). Oblicze, które patrzy na Boga, przejmuje Jego blask. To nie magia – to podstawowy mechanizm psychologiczny: internalizujemy to, w co się wpatrujemy. Dlatego wybór obiektu naszego skupienia jest aktem o konsekwencjach egzystencjalnych.

3. Bliskość Boga w samym środku rozbicia

„Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu… Pan odkupi dusze sług swoich, nie zazna kary, kto się do Niego ucieka" (Ps 34, 19.23).

Są takie momenty, gdy życie nie pęka, ono się rozpada. Na kawałki tak drobne, że nie wiadomo, od czego zacząć zbieranie. Hebrajskie niszbrej-lew oznacza serce pęknięte jak naczynie, które upadło na kamień. Człowiek z takim sercem nie może udawać, że wszystko jest w porządku. I właśnie w tym miejscu psalm odkrywa najgłębszą prawdę o Bogu: On nie odsuwa się od słabości. Przeciwnie, przychodzi tam, gdzie człowiek jest najbardziej bezbronny. 

Gdy serce jest „całe”, w sensie zamknięte, samowystarczalne, pewne siebie to nie ma w nim miejsca na nic więcej. Jest pełne siebie, ale gdy pęka, powstają szczeliny. I właśnie przez nie wchodzi światło. Leonard Cohen śpiewał: „There is a crack in everything, that's how the light gets in”, czyli w każdej rzeczy jest pęknięcie, tak właśnie wchodzi światło (Cohen, 1992). Poeta intuicyjnie dotknął tego, co Dawid wiedział trzy tysiące lat wcześniej. Pęknięcie nie jest końcem, jest bramą. Bóg, nie przychodzi, gdy już się pozbieramy, przychodzi, gdy jesteśmy w kawałkach. Właśnie wtedy On jest najbliżej. Zgodnie z przesłaniem: „Gdy serce jest całe – Bóg jest w sercu. Gdy serce jest w kawałkach – Bóg jest w szczelinach”. To jedna z piękniejszych definicji bliskości. 

„Ocala upadłych na duchu" – hebrajskie dakka oznacza zmiażdżenie, przemielenie – jak ziarno między kamieniami młyńskimi. To nie chwilowy dołek. Nie „gorszy dzień". To stan, w którym człowiek czuje się sproszkowany. Roztarty na pył. Egzystencjalne zmęczenie, które wykracza poza kategorie „smutku" czy „złego nastroju". To wypalenie duszy. Utrata sensu. Pustka, która nie reaguje na dobre rady. I właśnie do takich ludzi – nie pomimo ich stanu, ale właśnie w tym stanie – psalm mówi o ocaleniu. Tu dochodzimy do czegoś, co wywraca do góry nogami większość naszych intuicji o duchowości. Myślimy zazwyczaj tak: najpierw się ogarnę, potem przyjdę do Boga. Najpierw przestanę grzeszyć, potem się wyspowiadam. Najpierw stanę na nogi, potem poproszę o pomoc. Psalm mówi dokładnie odwrotnie. Bóg nie przychodzi do tych, którzy już się pozbierali. Przychodzi do tych, którzy leżą. Łaska nie jest nagrodą za wysiłek. Jest darem dla bezsilnych. Paweł z Tarsu ujął to z charakterystyczną dla siebie ostrością: „Moc w słabości się doskonali" (2 Kor 12, 9). Nie obok słabości, nie zamiast słabości, ale w niej.

Trzy pytania do serca

  1. Kiedy ostatnio pozwoliłeś sobie być naprawdę „biednym” przed Bogiem – bez udawania, że masz się dobrze?

  2. Co by się stało, gdybyś przez jeden dzień każdą trudną myśl zamienił na jedno zdanie chwały?

  3. Czy pozwalam, by moje „złamane serce" stało się miejscem spotkania z Bogiem – czy raczej próbuję je ukryć?

Trzy proste ćwiczenia (do zrobienia od zaraz)

  1. Przez siedem dni wieczorem zapisuj trzy rzeczy, za które – nawet wbrew uczuciom – możesz powiedzieć „błogosławię Cię, Panie”. Tylko tyle. Zobacz, co się stanie z twoim snem.

  2. Kiedy następnym razem poczujesz wstyd albo lęk – zatrzymaj się, podnieś fizycznie głowę i powoli wypowiedz: „Spoglądam na Ciebie”. Powtórz trzy razy. Zauważ, co dzieje się z ciałem.

  3. Napisz „psalm biedaka”. Weź kartkę i napisz krótki list do Boga, zaczynając od słów: „Jestem biedakiem w...". Dokończ zdanie szczerze – może to dotyczyć finansów, relacji, zdrowia, sensu życia. Potem dopisz: „Ale wołam do Ciebie, bo...". I zakończ jednym zdaniem nadziei, nawet jeśli jej nie czujesz.

Podsumowanie

Psalm 34 jest szczególnie dla tych, którym się wydaje, że nikt ich nie słyszy. Pokazuje, że droga do uzdrowienia zaczyna się nie od sukcesu, ale od szczerości wobec własnej biedy. Błogosławieństwo jest decyzją, nie emocją. Spojrzenie na Boga jest źródłem przemiany nie tylko oblicza. A skruszone serce nie jest przeszkodą dla łaski, jest jej warunkiem. Psychologia współczesna potwierdza to, co psalmista śpiewał trzy tysiące lat temu: wdzięczność uzdrawia, obecność leczy, a bycie wysłuchanym przywraca godność.

Jezus, znający ten psalm, wpisał jego przesłanie w samo serce Ewangelii: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5, 3). Nie błogosławieni silni, ludzie sukcesu, niezależni, ale ci, którzy wiedzą, że sami sobie nie wystarczą. Psalm 34 jest zaproszeniem: nie czekaj, aż wszystko naprawisz. Przyjdź taki, jaki jesteś. Biedak, który woła - zostaje usłyszany.

Bibliografia
Emmons, R. A., & McCullough, M. E. (2003). Counting blessings versus burdens: An experimental investigation of gratitude and subjective well-being in daily life. Journal of Personality and Social Psychology, 84(2), 377–389.
Midrasz Tehillim (Psalms Rabbah), red. W.G. Braude, Yale University Press, 1959.
Rashi, Komentarz do Księgi Psalmów (tłum. hebr.-ang.).
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia), Wydanie piąte, Pallottinum, Poznań 2002.

Nachman z Bracławia. (1979). Likutey Moharan. Breslov Research Institute.

opublikowano: 15 grudnia 2025