86 lat temu, 8 października 1939 roku Niemcy utworzyli w Piotrkowie Trybunalskim (Petrikau) pierwsze getto na okupowanych ziemiach polskich. To właśnie tutaj rozpoczął się proces izolacji ludności żydowskiej, który w ciągu kilku lat przekształcił się w planową eksterminację milionów ludzi. Dziś, 86 lat później, pamiętamy o tym miejscu jako o jednym z pierwszych symboli Zagłady.
Początek systemu gett
Po zajęciu Piotrkowa przez Niemców we wrześniu 1939 roku rozpoczęły się brutalne prześladowania Żydów – bicie, rabunki, profanacje synagog i cmentarzy. Z początkiem października okupacyjne władze niemieckie, kierowane przez nadburmistrza Hansa Drechslera, wydały decyzję o utworzeniu zamkniętej dzielnicy żydowskiej. W ciągu kilku dni na niewielkim obszarze Starego Miasta znalazło się blisko 10 tysięcy Żydów z Piotrkowa i okolicznych miejscowości.
Getto nie było od razu otoczone murem – jego granice wyznaczały ulice i posterunki niemieckiej policji. Mieszkańcy mieli obowiązek noszenia opasek z Gwiazdą Dawida, a poruszanie się poza wyznaczonym terenem było surowo karane. W krótkim czasie getto w Piotrkowie stało się modelem dla kolejnych gett, tworzonych przez Niemców w Łodzi, Warszawie, Lublinie i innych miastach.
Codzienność za murami i likwidacja
Muzeum Getta Warszawskiego przywołuje relację Blanki Goldhust: „Zrobiono w Piotrkowie getto, między ulicą Garnczarską i placem Trybunalskim, ul. Piłsudskiego. Oznaczono tablicami z trupią czaszką. Oznaczało, że kto przekroczy nieuprawniony ten rejon – zostanie zabity. Żydzi rozumie się nie mieli prawa opuszczać. Do naszego mieszkania wsadzono obce 2 rodziny, tak że dusiliśmy się”.
Życie w getcie oznaczało głód, choroby i przymusową pracę. Działała Rada Starszych, kuchnie społeczne i punkt pomocy dzieciom, jednak niemieckie zarządzenia stopniowo odbierały ludziom wszelkie środki do życia. W październiku 1942 roku Niemcy rozpoczęli likwidację getta. Ok. 22 tys. mieszkańców zostało wywiezionych do obozu zagłady w Treblince, część do obozów pracy m. in. w Skarżysku-Kamiennej i Bliżynie. Nieliczni przetrwali w ukryciu lub dzięki pomocy Polaków.
Świadectwo zbrodni
Po akcji likwidacyjnej w Piotrkowie pozostała pewna liczba Żydów, których zamknięto w małym getcie, przejętym w listopadzie 1942 roku przez Schutzpolizei. Jej szefem był Herbert Böttcher.
W zachowanej w IPN relacji z procesu Herberta Böttchera Stefan Sewerski wspomina, że 600 Żydów zamknięto w synagodze i przetrzymywano przez kilka tygodni w strasznych warunkach. W grudniu 40 osób wyprowadzono na tzw. Raków Mały, gdzie kazano im kopać rowy i rozebrać się do naga – wszyscy zostali rozstrzelani, choć niektórzy zdołali uciec i opowiedzieli o tym wydarzeniu. „Na drugi dzień wyprowadzono wszystkich pozostałych Żydów z synagogi i na tym samym Rakowie rozstrzelano. Wiadomo było powszechnie, że był to rozkaz Böttchera” – zeznał Stefan Sewerski.
Los ostatnich Żydów z Piotrkowa i okolic (ok. 1700 osób) rozstrzygnął się pod koniec listopada 1944 roku. Do tego czasu przebywali oni w obozach przyfabrycznych, gdzie zmuszano ich do ciężkiej pracy. Gdy Niemcy zlikwidowali wszystkie obozy, Żydów wysłano m. in. do Buchenwaldu, Mauthausen, Bergen-Belsen, Ravensbrück i Auschwitz, kończąc tym samym obecność żydowskiej społeczności w Piotrkowie.
Pamięć o utraconym świecie
Zagłada piotrkowskiego getta była elementem planu unicestwienia społeczności żydowskich w regionie łódzkim. Podobny los spotkał getta w Kutnie, Bełchatowie, Sieradzu, Pabianicach czy Wieluniu. Po wojnie nieliczni ocaleni opuścili Polskę, a po dawnych „żydowskich miasteczkach” pozostały już tylko cmentarze, tablice i pomniki.
________________________
Heschel Center News