CENTRUM RELACJI KATOLICKO-ŻYDOWSKICH IM. ABRAHAMA J. HESCHELA KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI JANA PAWŁA II

kategorie: [ Komentarze biblijne ]

Psalm na dziś: kotwica w trzęsącej się rzeczywistości

fot. Armands Brants, unsplash.com
fot. Armands Brants, unsplash.com
[otwórz w pełnym rozmiarze]

Psalm 119 nie jest zbiorem tanich pocieszeń. Nie oferuje magicznych rozwiązań. Wskazuje raczej drogę od poczucia egzystencjalnego zagubienia do głębokiego zakorzenienia w tym, co niezmienne - podkreśla o. Piotr Kwiatek, kapucyn, doktor psychologii, inicjator psalmoterapii w komentarzu Centrum Heschela KUL do psalmu śpiewanego 13 listopada.

Jak wskazuje o. Kwiatek, „w epoce, która fetyszyzuje ‘twoją prawdę’ i ‘moją prawdę’, bezceremonialnie spychając na margines pytanie o Prawdę samą w sobie, ten starożytny poemat brzmi jak dzwon na trwogę. Przypomina nam o czymś fundamentalnym: istnieje rzeczywistość głębsza niż nasze lęki, pragnienia i opinie”.

„Żyj, mimo chaosu świata, nie uciekając od niepewności, ale w niej z głębokim zakotwiczeniem w Tym, który jest ‘wczoraj i dziś, ten sam także na wieki’ (Hbr 13,8) - pisze o. Piotr Kwiatek, mówiąc o zaproszeniu jakie kieruje psalmista do czytelnika. - Bo w tym właśnie tkwi paradoks wiary: największa wolność przychodzi nie wtedy, gdy możemy wszystko, ale gdy mamy Kogoś, w kim możemy być sobą. Najprawdziwszą stabilność znajdujemy nie w kontroli, ale w zawierzeniu. A pełnię życia – nie w unikaniu kruchości, ale w zakotwiczeniu w tym, co niezniszczalne. To droga psalmu 119, długa, wymagająca, piękna, ale dla wszystkich otwarta”.

Żyjemy w czasach paradoksu

Kapucyn zaznacza, że człowiek współczesny ma dostęp do większej ilości informacji niż kiedykolwiek w historii ludzkości, a mimo to czuje się bardziej zagubiony. „Prawda stała się płynna, relatywna, negocjowalna. I w tym wszystkim – w tym nieustającym szumie, w tej kakfonii głosów – coś w nas desperacko szuka punktu zaczepienia” - pisze.

Zdaniem o. Kwiatka psalm 119 to jeden z najdziwniejszych i zarazem najbardziej fascynujących tekstów Biblii. Ma aż 176 wersetów. Jest najdłuższy z psalmów. „Nie jest to hymn na cześć przepisów i paragrafów, a raczej pieśń o tęsknocie za czymś trwałym, za fundamentem, którego nie zdmuchnie pierwszy lepszy wiatr zmiany. To wołanie serca, które ma dość ciągłego dryfowania” - czytamy w komentarzu o. Kwiatka. „Zapewne dlatego psalm ten może przemawiać do nas dziś nawet bardziej niż do jego pierwszych słuchaczy, gdyż jeśli oni żyli w niepewności wygnania czy ucisku, my żyjemy w niepewności sensu” - dodaje.

Fundament w samym sercu chaosu

„Hebrajska tradycja ma fascynującą myśl. W starożytnym komentarzu do Księgi Rodzaju, znanym jako Bereszit Rabba, rabini uczą, że zanim Bóg stworzył świat, ‘spoglądał w Torę i stwarzał’ (Bereszit Rabba 1:1) - wskazuje o. Piotr Kwiatek. - Wyobraźcie sobie to Słowo nie jako dodatek do świata, nie jako pouczenie czy kodeks, ale jako sam kod źródłowy rzeczywistości. Jak DNA zawiera zapis życia każdego organizmu, tak Słowo stanowi kod źródłowy całej rzeczywistości. Jakby Bóg programował wszechświat, a Jego Słowo było tym fundamentalnym językiem, w którym wszystko zostało napisane”.

Komentator psalmu dla Centrum Heschela KUL pisze: „Słowo przestaje być tylko tekstem do odczytania, a staje się tym, na czym opiera się sama struktura bycia. To nie jest moralny dodatek do życia, a raczej staje się podłożem życia. I tutaj dzieje się coś terapeutycznego – w najgłębszym sensie tego słowa. Gdy świat wokół mnie się trzęsie, gdy budzę się o trzeciej nad ranem z lękiem w sercu i wszystko wydaje się kruche to świadomość, że istnieje fundament głębszy niż mój chaos, to coś więcej niż pocieszenie. To prawie fizjologiczna ulga”.

Światło, które uczy widzieć

Jak zaznacza kapucyn, „Viktor Frankl, psychiatra, który przeszedł przez piekło Auschwitz, nie miał wątpliwości, że najgłębszą siłą napędową człowieka jest pogoń za sensem. Słowo Boże, o którym pisze psalmista, nie narzuca nam sensu z zewnątrz. Ono go odsłania i pomaga go odnaleźć w naszej własnej historii, w relacjach, a nawet w samym sercu cierpienia. Tu dochodzimy do miejsca, w którym chrześcijańska medytacja tego psalmu nabiera zawrotnej głębi”. Dodaje: „To Słowo-Fundament, to Słowo-Światło nie jest już tylko tekstem. Ma twarz i jest Osobą – Jezusem Chrystusem”.

Relacja, która ożywia 

O. Piotr Kwiatek zaznacza, że psalmista sprowadza czytelnika do „najbardziej intymnej sfery, do serca. I choć tekst mówi o Prawie, to nie jest traktatem prawniczym. To miłosny list i pieśń kogoś, kto jest zakochany. ‘Okaż Twemu słudze światło swego oblicza’ (Ps 119, 135) – to nie jest prośba o więcej przepisów, o jaśniejsze wytyczne ale tęsknota za spojrzeniem i wołanie o obecność. Hebrajskie słowo paniym (פָּנִים) na określenie ‘oblicza’ oznacza coś więcej niż tylko twarz; to cała osoba, jej uwaga, przychylność i miłość. Psalmista nie chce już tylko czytać o Bogu; on chce poczuć na sobie Jego wzrok”.

Kapucyn podsumowuje: „To w tym spojrzeniu odnajduje się ostateczne poczucie wartości i bezpieczeństwa, którego nie da żadna ideologia ani życiowy sukces. Współczesna psychologia, w osobie Martina Seligmana i jego koncepcji dobrostanu, zdaje się jedynie potwierdzać tę starożytną intuicję, wskazując na jakość relacji jako jeden z absolutnych filarów szczęśliwego życia. Psalmista wie to od dawna. Relacja z Bogiem nie jest dla niego uciążliwym obowiązkiem, ale źródłem życia. Jest tlenem, który pozwala duszy oddychać i – co jest tego naturalną konsekwencją – chwalić”.

Piotr Kwiatek OFMCap – doktor psychologii, kapłan i zakonnik Krakowskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Ukończył trzyletni program terapii Gestalt w Filadelfii (USA). Ponadto odbył szkolenie w Instytucie Alberta Ellisa z Racjonalno-Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT) w Nowym Jorku. Prowadzi zajęcia z interwencji pozytywnych na Uniwersytecie SWPS – studia rekomendowane przez założyciela nurtu psychologii pozytywnej, prof. Martina E.P. Seligmana. 

Jest autorem książek z serii psychologia pozytywna i wiara oraz „Psalmoterapia” i „Zeszyt ćwiczeń do psalmów”. Twórca darmowej aplikacji „Dobroteka 2.0” wzmacniającej dobrostan, więcej: www.piotrkwiatek.com 

Centrum Heschela KUL

Publikujemy pełny tekst komentarza

Egzystencjalny komentarz do psalmu 

z liturgii dnia na czwartek 13.XI.2025 (Psalm 119)

O. Piotr Kwiatek OFMCap


KOTWICA W TRZĘSĄCEJ SIĘ RZECZYWISTOŚCI

Żyjemy w czasach dziwnego paradoksu. Mamy dostęp do większej ilości informacji niż kiedykolwiek w historii ludzkości, a mimo to czujemy się bardziej zagubieni. Każdego dnia bombardują nas setki komunikatów, algorytmy decydują, co zobaczymy, a to, co wczoraj było pewnikiem, dziś okazuje się wątpliwe. Prawda stała się płynna, relatywna, negocjowalna. I w tym wszystkim – w tym nieustającym szumie, w tej kakfonii głosów – coś w nas desperacko szuka punktu zaczepienia. Czegoś, co po prostu jest. Czegoś, co nie zmienia się z dnia na dzień jak prognozy pogody czy trendy na Twitterze.

Psalm 119 to jeden z najdziwniejszych i zarazem najbardziej fascynujących tekstów Biblii. Ma 176 wersetów jest najdłuższy ze wszystkich psalmów, wręcz monumentalny w swoim uporze, a mówi właściwie o jednej rzeczy: o miłości do Bożego Prawa. Brzmi na papierze dość... sucho? Może nawet sztywno? A jednak ten starożytny poemat ma w sobie coś poruszającego, coś głęboko ludzkiego. Nie jest to hymn na cześć przepisów i paragrafów, a raczej pieśń o tęsknocie za czymś trwałym, za fundamentem, którego nie zdmuchnie pierwszy lepszy wiatr zmiany. To wołanie serca, które ma dość ciągłego dryfowania.

Zapewne dlatego psalm ten może przemawiać do nas dziś nawet bardziej niż do jego pierwszych słuchaczy, gdyż jeśli oni żyli w niepewności wygnania czy ucisku, my żyjemy w niepewności sensu. W świecie, który nie trzęsie się jedynie z powodu wojen czy klęsk, ale dlatego, że sam grunt pod stopami przestał być pewny. Co tu jest prawdą? Komu wierzyć? O co w ogóle chodzi w tym wszystkim? Psalm 119 odpowiada: jest coś, co trwa. Coś, co nie ulega erozji czasu ani presji trendów. Zaprasza nas, byśmy w tym właśnie zakorzenili swoje życie. Psalm ten podsuwa nam tę kotwicę.

1. Fundament w samym sercu chaosu

„Twoje słowo, Panie, jest wieczne, niezmienne jak niebiosa" (Ps 119, 89). Gdybyśmy żyli dwa tysiące lat temu, ten werset brzmiałby inaczej dla naszych uszu. Niebiosa były wtedy symbolem absolutnej stałości – niebo się nie zmienia, gwiazdy krążą w nienaruszonym porządku, kosmos stoi mocno. Dziś wiemy, że gwiazdy eksplodują, galaktyki się oddalają, a wszechświat nieustannie się rozszerza. I jednak... psalmista trafia w sedno czegoś głębszego, ponieważ tu nie chodzi o astronomię, tylko o architekturę rzeczywistości.

Hebrajska tradycja ma fascynującą myśl. W starożytnym komentarzu do Księgi Rodzaju, znanym jako Bereszit Rabba, rabini uczą, że zanim Bóg stworzył świat, „spoglądał w Torę i stwarzał" (Bereszit Rabba 1:1). Wyobraźcie sobie to Słowo nie jako dodatek do świata, nie jako pouczenie czy kodeks, ale jako sam kod źródłowy rzeczywistości. Jak DNA zawiera zapis życia każdego organizmu, tak Słowo stanowi kod źródłowy całej rzeczywistości. Jakby Bóg programował wszechświat, a Jego Słowo było tym fundamentalnym językiem, w którym wszystko zostało napisane. To zmienia perspektywę, prawda? 

Słowo przestaje być tylko tekstem do odczytania, a staje się tym, na czym opiera się sama struktura bycia. To nie jest moralny dodatek do życia, a raczej staje się podłożem życia. I tutaj dzieje się coś terapeutycznego – w najgłębszym sensie tego słowa. Gdy świat wokół mnie się trzęsie, gdy budzę się o trzeciej nad ranem z lękiem w sercu i wszystko wydaje się kruche to świadomość, że istnieje fundament głębszy niż mój chaos, to coś więcej niż pocieszenie. To prawie fizjologiczna ulga.

Psalm 119 robi coś podobnego na poziomie egzystencjalnym. Mówi: pod całym tym chaosem, pod twoim lękiem i dezorientacją, istnieje coś nienaruszalnego. Nie dlatego, że psalmista był naiwny czy oderwany od rzeczywistości – wręcz przeciwnie, ten tekst pełen jest zwrotów o prześladowaniach, cierpieniu, zagubieniu. Ale właśnie w środku tego wszystkiego psalmista odkrywa punkt oparcia. Nie w sobie, czy okolicznościach ale w Słowie, które jest „niezmienne jak niebiosa”.

2. Światło, które uczy widzieć

„Poznanie Twoich słów oświeca i naucza niedoświadczonych” (Ps 119, 130). To fascynujące, jak psalmista łączy poznanie z oświeceniem. Nie chodzi tu o intelektualne przyswojenie danych, ale o przemianę percepcji. To jak wejście z ciemnego pokoju w blask słońca i nagle wszystko nabiera kształtów, barw i sensu. Psychologowie nazywają to „wglądem” albo „efektem aha!” – ten moment, gdy rozproszone elementy układanki nagle wskakują na swoje miejsce i tworzą spójny obraz. To chwila, w której wszystko staje się jasne. Tak właśnie działa Boże Słowo. Ono nie tyle daje gotowe odpowiedzi na tacy, ile uczy nas zadawać właściwe pytania. Pozwala zobaczyć rzeczywistość w jej prawdziwym świetle, a nie przez filtr naszych zranień, uprzedzeń i projekcji. Staje się parą okularów korygujących duchową krótkowzroczność.

Viktor Frankl, psychiatra, który przeszedł przez piekło Auschwitz, nie miał wątpliwości, że najgłębszą siłą napędową człowieka jest pogoń za sensem. Słowo Boże, o którym pisze psalmista, nie narzuca nam sensu z zewnątrz. Ono go odsłania i pomaga go odnaleźć w naszej własnej historii, w relacjach, a nawet w samym sercu cierpienia. Tu dochodzimy do miejsca, w którym chrześcijańska medytacja tego psalmu nabiera zawrotnej głębi. Święty Jan, pisząc swoją Ewangelię, sięga po greckie słowo Logos. Oznacza ono Słowo, ale też Sens, Rozum, Pierwotną Zasadę. Pisze: „Na początku było Słowo (...), a Słowo było Bogiem. (...) A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,1; 14). To Słowo-Fundament, to Słowo-Światło nie jest już tylko tekstem. Ma twarz i jest Osobą – Jezusem Chrystusem.

3. Relacja, która ożywia 

A jednak, po tych wszystkich kosmicznych i intelektualnych podróżach, psalmista sprowadza nas na ziemię. Do najbardziej intymnej sfery, do serca. I choć tekst mówi o Prawie, to nie jest traktatem prawniczym. To miłosny list i pieśń kogoś, kto jest zakochany. „Okaż Twemu słudze światło swego oblicza” (Ps 119, 135) – to nie jest prośba o więcej przepisów, o jaśniejsze wytyczne ale tęsknota za spojrzeniem i wołanie o obecność. Hebrajskie słowo paniym (פָּנִים) na określenie „oblicza” oznacza coś więcej niż tylko twarz; to cała osoba, jej uwaga, przychylność i miłość. Psalmista nie chce już tylko czytać o Bogu; on chce poczuć na sobie Jego wzrok.

To w tym spojrzeniu odnajduje się ostateczne poczucie wartości i bezpieczeństwa, którego nie da żadna ideologia ani życiowy sukces. Współczesna psychologia, w osobie Martina Seligmana i jego koncepcji dobrostanu, zdaje się jedynie potwierdzać tę starożytną intuicję, wskazując na jakość relacji jako jeden z absolutnych filarów szczęśliwego życia. Psalmista wie to od dawna. Relacja z Bogiem nie jest dla niego uciążliwym obowiązkiem, ale źródłem życia. Jest tlenem, który pozwala duszy oddychać i – co jest tego naturalną konsekwencją – chwalić.

Pytania do medytacji:

  1. Gdzie szukam swojego niezmiennego punktu oparcia, gdy świat wokół mnie drży?

  2. Jakie „ciemności” w moim myśleniu i czuciu mogłoby dziś rozświetlić Boże Słowo?

  3. Czy moja modlitwa jest bardziej listą próśb i obowiązków, czy tęsknotą za spotkaniem z Jego Obliczem, które daje życie?

Ćwiczenia terapeutyczno-duchowe:

Kotwica w chaosie: Gdy poczujesz napływ lęku lub przytłaczających myśli, zamknij oczy i powtórz trzykrotnie, powoli: „Twoje słowo, Panie, jest wieczne, Twoje słowo jest lampą dla moich stóp”. Poczuj w ciele, jak ta prawda, niczym grawitacja, ściąga cię w dół, dając stabilność i oparcie.

Zakończenie

Psalm 119 nie jest zbiorem tanich pocieszeń. Nie oferuje magicznych rozwiązań. Wskazuje raczej drogę od poczucia egzystencjalnego zagubienia do głębokiego zakorzenienia w tym, co niezmienne. W epoce, która fetyszyzuje „twoją prawdę” i „moją prawdę”, bezceremonialnie spychając na margines pytanie o Prawdę samą w sobie, ten starożytny poemat brzmi jak dzwon na trwogę. Przypomina nam o czymś fundamentalnym: istnieje rzeczywistość głębsza niż nasze lęki, pragnienia i opinie.

Jezus, którego Jan nazwał Słowem Wcielonym, powiedział kiedyś coś, co warto zapamiętać: „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem" (J 6,63). Nie są teorią, ideologią, ale są życiem. Powiedzielibyśmy oddechem i biciem serca. I to jest ostatecznie zaproszenie tego psalmu: żyj, mimo chaosu świata, nie uciekając od niepewności, ale w niej z głębokim zakotwiczeniem w Tym, który jest „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki" (Hbr 13,8). Bo w tym właśnie tkwi paradoks wiary: największa wolność przychodzi nie wtedy, gdy możemy wszystko, ale gdy mamy Kogoś, w kim możemy być sobą. Najprawdziwszą stabilność znajdujemy nie w kontroli, ale w zawierzeniu. A pełnię życia – nie w unikaniu kruchości, ale w zakotwiczeniu w tym, co niezniszczalne. To droga psalmu 119, długa, wymagająca, piękna, ale dla wszystkich otwarta.

Bibliografia

  • Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Wyd. 5). (2003). Pallottinum.

  • Frankl, V. E. (2006). Man's search for meaning. Beacon Press.

  • Freedman, H., & Simon, M. (Eds.). (1939). Midrash Rabbah: Genesis. Soncino Press.

  • Seligman, M. E. P. (2011). Flourish: A visionary new understanding of happiness and well-being. Free Press.


opublikowano: 13 listopada 2025