W przeszłości Żydzi i katolicy byli ofiarami fałszywych i strasznych oskarżeń, dlatego dla naszych wspólnych relacji kluczowe jest budowanie porozumienia. Musimy, jedni i drudzy, wyjaśnić, kim jesteśmy, za czym się opowiadamy i wspólnie pracować na rzecz tworzenia życzliwej i przyjaznej atmosfery między nami – mówi w wywiadzie dla „Przeglądu Uniwersyteckiego” Susannah Heschel – córka rabina Abrahama J. Heschela, która jest profesorem studiów żydowskich w Dartmouth College w Stanach Zjednoczonych.
23 grudnia mija 50. rocznica śmierci Abrahama J. Heschela – patrona Centrum Relacji Katolicko-Żydowskich KUL, które działa na naszej uczelni od 17 października br. i zajmuje się pogłębianiem dialogu między chrześcijaństwem a judaizmem na płaszczyźnie nauki, edukacji i kultury.
Prof. Susannah Heschel w swojej pracy naukowej zajmuje się relacjami chrześcijańsko-żydowskimi w Niemczech w XIX i XX wieku. Napisała także wiele książek i artykułów naukowych dotyczących twórczości swojego ojca.
W jaki sposób powinny się kształtować relacje katolicko-żydowskie?
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że bardzo cieszę się, że Katolicki Uniwersytet w Lublinie imienia Jana Pawła II utworzył Centrum Relacji Katolicko-Żydowskich. Centrum, które nie ogranicza się do spraw Polski, Stanów Zjednoczonych czy Izraela ani wyłącznie do czasu obecnego, ale ma także perspektywę historyczną.
Na początku chciałabym zaznaczyć, że w przeszłości Żydzi i katolicy padali ofiarą nieporozumień, a czasem strasznych oskarżeń. Historycy mówią nam na przykład, że w starożytności poganie oskarżali chrześcijan o praktykowanie kanibalizmu, uważali, że Eucharystia jest kanibalizmem. Były oskarżenia wobec katolików w Niemczech w połowie XIX wieku, mówi o tym świetna książka Michaela Grossa. Były straszne oskarżenia o nadużycia finansowe, seksualne i inne. Podobnie oskarżano również Żydów. Obecnie jednym z problemów jest np. nasilenie nastrojów antysemickich w USA i nie są to tylko nastroje, ale są też niestety ataki; występuje również anty-katolicyzm.
Dlatego zacznijmy od budowania porozumienia. Wiemy, że pojawiały się oskarżenia, które były bezpodstawne. Musimy więc, jedni i drudzy, wyjaśnić, kim jesteśmy, za czym się opowiadamy i pracować wspólnie, aby obalić te fałszywe oskarżenia. To bardzo ważne dla wspólnych relacji.
Podczas otwarcia na KUL-u Centrum, którego patronem został pani ojciec – Abraham Joshua Heschel – często podkreślano, że judaizm to korzenie chrześcijaństwa...
Jedną z rzeczy, na którą mój ojciec zwykł zwracać uwagę jest to, że św. Paweł w swoich listach w Nowym Testamencie pisze o nowym Izraelu, ale jeżeli jest nowy Izrael to znaczy, że istnieje Izrael. Jaki sens miałoby dla chrześcijan mówienie o nowym Izraelu, gdyby nie było Izraela? Jaki sens miałoby mówienie o Bogu Izraela, gdyby nie było Izraela? Albo jaki byłby świat, gdyby nie było np. szabatu? Papież Jan Paweł II pisał o szabacie i podkreślał, że także dla katolików ma on sens i znaczenie. Wydaje mi się, że my, Żydzi i katolicy nawzajem wzmacniamy naszą religijność, naszą wiarę. To było przesłanie mojego ojca. Tak – przez wieki mówiliśmy o sobie złe rzeczy, ale nie skupiajmy się teraz na tym. Pomyślmy również o rzeczach, które zrobiliśmy, aby pomóc sobie nawzajem.
Na przykład, gdy Żydzi żyli w obszarze, gdzie chrześcijanie byli pobożni, Żydzi również byli pobożni. Pobożność, duchowa atmosfera kształtuje nas wszystkich, tworzy ona środowisko, w którym wszyscy możemy rozkwitać religijnie w swoich różnych wyznaniach, w różnych praktykach pogłębiamy swoje doświadczenie – to było przesłanie mojego ojca.
Z wielu relacji wynika, że Abraham Heschel był bardzo zaangażowany w dialog międzyreligijny, m.in. podczas Soboru Watykańskiego II. Wspólnie z duchownymi katolickimi, m.in. kard. Augustinem Beą, działał na rzecz porozumienia między Żydami a chrześcijanami.
Pytanie mojego ojca brzmiało: co możemy zrobić dla siebie nawzajem w tym momencie? Przede wszystkim Sobór Watykański II stwierdził, że musimy przestać twierdzić, że Żydzi zabili Chrystusa, bo nie zrobili tego. Kardynał Bea (Augustin Bea – jezuita, działacz ekumeniczny) mówił o tym bardzo wyraźnie – to musi się skończyć i skończyło się. Moje doświadczenie jest takie, że katolicy już tak nie twierdzą.
Mam wielki podziw dla kardynała Bei. Uważam, że był świetnym myślicielem, błyskotliwym teologiem. Był tym, który kierował „Nostrae etatae”. Kardynał Bea zwrócił uwagę na to, że jeśli Żydzi mieliby być obwiniani za śmierć, zabicie Chrystusa, to Żydzi z najwcześniejszej epoki, tacy jak np. święty Paweł, powiedzieliby coś na ten temat, ale przecież nie powiedzieli.
Żyjemy w trudnych czasach, czasach zamętu spowodowanego różnego rodzaju kryzysami – pandemią, agresją Rosji, inflacją. Jakie byłoby teraz przesłanie rabina Abrahama Heschela dla naszego świata?
Mój ojciec zawsze podkreślał, że kiedy spotykamy się razem, to przede wszystkim nie powinniśmy szukać tego, co nas dzieli, a obecnie stoimy w obliczu straszliwych zagrożeń. Jesteśmy teraz tutaj blisko granicy z Ukrainą, w Lublinie, a w Rosji Putin grozi bronią atomową. To bardzo przerażający czas. Ważniejsze niż cokolwiek innego jest teraz to, że musimy się zjednoczyć, aby przezwyciężyć napięcie, gniew i polaryzację.
Czy jest jakiś sposób, aby dotrzeć do serc, które są tak twarde, tak okrutne i zmiękczyć je? Co możemy zrobić? Jakie możliwości daje nam religia, aby przyjąć gniew i zamienić go w dobroć?
Mój ojciec o tym mówił. Jest taka słynna modlitwa w judaizmie, która nazywa się Kadisz. To modlitwa za zmarłych, ale modlitwa nie wspomina o śmierci. Modlitwa mówi: (Yitgadal v'yitkadash sh'mei raba) „niech będzie uwielbione i uświęcone imię Boga” na tym świecie, „powiększajmy” Bożą obecność. W pewnym sensie to jest istota religijnego zobowiązania. A jak powiększać Bożą obecność w tym świecie? Mój ojciec przypomina, że musimy zrozumieć, jak Bóg widzi nas, a nie jak my widzimy Boga. Jak cierpi Bóg wobec niesprawiedliwości, okrucieństwa, które czynimy sobie nawzajem? Jeśli jesteśmy Bożym stworzeniem, to jakże możemy niszczyć Boże stworzenia i twierdzić, że jesteśmy wierzącymi w Boga?
Mój ojciec mówił, że kazania zbyt często są powierzchowne. Ludzie przebywają w synagodze lub w kościele. Mogą przeżywać coś strasznego w swoim życiu, może umierają na raka, może ktoś im umiera, może jest rozwód lub mają chore dziecko. Jak zwracać się do nich w kazaniu? Jak zwracać się do takich osób? Jak przemówić do serca ludzi i podnieść ich na duchu? Odpowiedzią jest to, że tu w Polsce w XVIII i XIX wieku powstała wielka przemiana, był to nowy ruch duchowy w judaizmie dotyczący modlitwy, w pewnym sensie niezwykła rewolucja teologiczna, zwana chasydyzmem. Co się dzieje, gdy ktoś przychodzi do ciebie w rozpaczy? Jak mu odpowiesz? Chasydzi zatem nauczali, że trzeba zejść, zagłębić się w rozpacz tej osoby, współczuć z nią, nie za pomocą słów, powierzchownych słów, ale swoim sercem, duszą zejść w jej rozpacz i gniew i starać się pomóc podnieść się. Ale jak to zrobić, jaki jest sekret duszy? Trzeba znaleźć sekret duszy tej osoby.
Proszę powiedzieć, jakie najważniejsze zadania – w pani ocenie – powinno mieć Centrum Relacji Katolicko-Żydowskich KUL?
Myślę, że Centrum Heschela w Lublinie przy Uniwersytecie powinno mieć trzy główne cele. Pierwszy z nich to udzielanie stypendiów, drugi to nauczanie, a trzeci to tworzenie nowej atmosfery.
Stypendia – rozmawiałam wiele z rektorem KUL ks. prof. Mirosławem Kalinowskim, a także z ks. prof. Mirosławem Wróblem. Zaproponowałam nazwiska wspaniałych uczonych z Izraela, z Europy, ze Stanów Zjednoczonych, którzy mogliby przyjechać do Lublina, zaangażować się w dyskusję z profesorami tutaj na Uniwersytecie i prowadzić warsztaty, wykłady, sympozja. To byłoby wspaniałe. Uważam, że dyskusja o relacjach katolicko-żydowskich w Lublinie przyniosłaby coś innego niż dyskusja w USA czy w Niemczech. Ta atmosfera i fakt, że działoby się to na tym ważnym uniwersytecie imienia papieża Jana Pawła II, byłyby bardzo ważne i być może wytworzyłyby inne podejście i postawiły inne pytania.
Nauczanie, czyli zajęcia, które warto zaproponować studentom. Jest wiele sposobów, jak to zrobić. Od czasu pandemii znacznie częściej używamy aplikacji takich jak np. Zoom. To oznacza, że możemy mieć zajęcia razem, możemy sprowadzić studentów na konwersatoria z innych krajów. Być może studenci tutaj mogliby uczestniczyć w zajęciach czy wykładach z innymi grupami w innych krajach, na różne tematy. To byłoby dobre. Mogliby robić badania, mieć wspólne projekty, np. studenci z różnych krajów, studenci z Niemiec z Polski czy z Francji lub z Anglii.
Natomiast to, co jest najważniejsze w tym momencie to atmosfera. Wszyscy odczuwamy teraz wiele napięcia, ponieważ pojawiło się wiele strasznych zagrożeń politycznych – wśród nas, na całym świecie, pogłębia się polaryzacja. Widać wyraźnie, że ludzie z prawicy i ludzie z lewicy są gniewni na siebie i nieugięci w swoich stanowiskach, nie są też zainteresowani rozmową i poszukiwaniem kompromisu.
Trzeba przemienić tę atmosferę. Dla mnie to jest jedna z najważniejszych rzeczy, które może osiągnąć wspólnota religijna – przemienić atmosferę, przekształcić nastroje. Myślę, że wiemy o tym dobrze z naszego doświadczenia. Kiedy chodzę do synagogi lub kiedy wy chodzicie do kościoła, to wychodzimy z naszych świątyń czując się inni, ponieważ jesteśmy przemienieni przez modlitwę.
Dialog międzyreligijny też może być formą modlitwy. Powinniśmy się starać właśnie to osiągnąć. Moim pragnieniem byłoby, aby Centrum Heschela tworzyło inny rodzaj atmosfery. Byłoby to doświadczenie podobne do tego, jakie towarzyszy chodzeniu do kościoła lub synagogi; doświadczenie, które może angażować nasze serca i dusze, podobnie jak nasze umysły. I może powstać nowy duch. Taką mam nadzieję.